W Auschwitz nie było Powstania.
Czy to powstrzymało Niemców od masowych morderstw?
W Łodzi jeszcze 1945 zamęczano dzieci w obozie koncentracyjnym dla Dzieci Polskich. To były dzieci już od 8 roku życia.
W Radogoszczy podpalono na kilka godzin przed wkroczeniem sowietów w fabryce-więzieniu najpierw rozstrzelano a potem spalono żywcem niemal 1500 ludzi. Przeżyło 30.
O Mathausen-Gusen chyba nie muszę nikomu mówić? Ale przypomnę słowa Grzesiuka: "Starzy Oświęcimiacy mówili, że na kolanach by wracali do Auschwitz, bo tam jeszcze było życie".
Codziennie w Warszawie Niemcy mordowali ludzi. Nie tylko w katowni na Szucha, ale i na ulicach, domach w parkach, ogrodach... Ilu ludzi pomstowało na Podziemie, zwłaszcza po Stalingradzie że dajemy się po prostu bezkarnie zarzynać tym niemieckim bestiom...
Powiadają, że istnieją racje by nie robić Powstania... Tylko, że nic nie wiedzą o atmosferze społecznej. I nie wspominają o sowieckiej propagandzie, która już przez radio wzywała do walki z Niemcami.
Jaki wybór mieli dowódcy AK?
Niemcy nigdy nie wyrównają tego rachunku krzywd. Tej Zagłady Woli, której nic nigdy nie usprawiedliwi. To mordowanie całych szpitali - jak w Pałacu Raczyńskich.
Nie lubię o tym pisać, nawet myśleć.
Wiem jedno. Powstanie Warszawskie było koniecznością. Co więcej, przegrało militarnie bo takie były realia Wielkiej Gry Stalina, lecz dało nam poczucie godności, a Alianci i Stalin musieli przyznać nam status Państwa, a nie jednej z republik sowieckich. Bez tej daniny krwi pewnie nie byłoby Poznania 56', Grudnia 70' czy Sierpnia 80'. Warto to zważyć.
Tak jak idolami Szarych Szeregów były Orlęta Lwowskie.
W Polsce "Wolność Krzyżami się znaczy" - jak napisał ktoś lata temu. I miał rację.
Polacy się nigdy nie ulękli walki o swoją godność, o imię które do dzisiaj wzbudza szacunek nawet u wrogów.
Ku refleksji.
Komentarze